Strona działa dzięki wsparciu Starostwa Powiatowego w Wolsztynie

Home Historia Powstania Publikacje Powstanie w internecie Klub młodzieżowy Archiwum Cele TPPW Linki Kontakt Autorzy
  Kalendarium Powstanie w Przemęcie Powstanie w Siedlcu Powstanie w Wolsztynie Powstanie w Kębłowie Republika Świętno Powstańcy Pomniki, miejsca pamięci Galeria Rocznice powstania
  Rola duchownych powiatu babimojskiego w powstaniu              
 

 

Powstanie Wielkopolskie w Gminie Przemęt i okolicy

 

Kiedy w listopadzie 1918 r. dobiegała końca I wojna światowa, nastały wówczas korzystne warunki do reaktywowania niepodległej Polski. Polacy ze swoich ziem wypędzali zaborców i przejmowali w swe ręce administrację.

Najtrudniej było jednak Polakom przejąć władzę w byłym zaborze pruskim, gdyż Niemcy, mimo swej klęski, nie zamierzali zwrócić nam naszych ziem. Stąd dzieła tego dopełnić musieli sami Wielkopolanie drogą zbrojnego powstania.

         Reprezentacją ludności polskiej była wówczas Naczelna Rada Ludowa, której podlegały powiatowe, miejskie i gminne rady ludowe, pełniące rolę polskiej władzy administracyjnej. Na polecenie kierownictwa NRL, czyli jej komisariatu, Wielkopolanie w okresie od 16 listopada do 1 grudnia 1918 r. wybierali swoich przedstawicieli do lokalnych rad oraz delegatów do polskiego Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu.

         Były powiat babimojski został wówczas podzielony na 4 obwody:

- wolsztyński,

- babimojski,

- rakoniewicki,

- przemęcki.

 

W dniu 20 listopada 1918 r. na obwodowym wiecu wyborczym w Przemęcie obejmującym 3 parafie: Przemęt, Kaszczor i Ciosaniec, wybrano 14 ławników, którymi zostali:

 

1.    Czesław Lewandowski z Przemętu,

2.    Władysław Lewandowski z Błotnicy,

3.    Irena Dalska z Błotnicy,

4.    Lucjan Konopiński ze Starkowa,

5.    Benedykt Józefowski z Oleśnicy,

6.    Franciszek Gorzelniak z Moch,

7.    Piotr Bajon z Łupic,

8.    Antoni Myler ze Spokojnej,

9.    Jan Bajon z Kaszczoru,

10. Eichler z Nowej Wsi,

11. Anastazja Lewandowska z Błotnicy,

12. Józef Krystek z Osłonina,

13. Kazimierz Michalski z Przemętu,

14. ks. Kruppik z Kaszczoru,

 

Następnie dokonano przez aklamację wyboru 3 delegatów do Sejmu Dzielnicowego w Poznaniu, w osobach:

 

1.    Ks. proboszcz Józef Zalewski z Przemętu,

2.    Benedykt Józefowski z Olejnicy,

3.    Piotr Marciniak ze Starkowa.

 

Na tym samym wiecu wybrano 7-osobową Radę Ludową na obwód przemęcki w składzie:

 

1.    Prezes – ks. proboszcz Józef Zalewski,

2.    Wiceprezes – ks. wikariusz Stanisław Kuliszak,

3.    Radni – Kazimierz Michalski z Kaszczoru,

- Władysław Lewandowski z Błotnic,y

- Benedykt Józefowski z Oleśnicy,

- Józef Krystek z Osłonina,

- ks. wikariusz Kruppik z Kaszczoru.

 

Przemęcka Rada Ludowa miała w poszczególnych wioskach wybranych na wiecu swoich mężów zaufania:

 

Przemęt, Zaborowo i Perkowo – Jan Przydróżny, Jakub Krystek,

Nowa Wieś         - Franciszek Adamczak,  Bartłomiej Tomczak,

Przedmieście      - Jan Karwatka,  Michał Krystek,

Błotnica              - Walenty Ciesielski,  Piotr Lewandowski,

Starkowo            -Piotr Marciniak, Jan Ciesielski, Konstanty Makała,

Radomierz          - Marcin Solibieda , Jakub Raszke,

Górsko                - Józef Pochanke,  Jan Kaminiarz,

Olejnica              - Benedykt Józefowski,

Kaszczor              - Jan Bajon, Jan Rychter,

Wieleń                  - Woźny,

Łupice                 - Adam Nowaczyk, Piotr Bajon,

Spokojna            - Antoni Myler,

Ciosaniec            - Witalis Stachowiak, Teodor Kędziera,

Szreniawa           - Wojciech Pijanowski.

 

Wiec obwodowy w Przemęcie zakończył ks. proboszcz Zalewski apelem wzywającym do pracy, zgody i miłości oraz okrzykiem „Niech żyje Polska”. Po odśpiewaniu pieśni „Boże, coś Polskę” wiecownicy rozeszli się do swoich domów.

         Dwa dni wcześniej – 18 listopada po zwolnieniu z niemieckiego szpitala wojskowego w Lesznie, wrócił do rodzinnego domu w Błotnicy ppor. St. Siuda – były oficer armii niemieckiej.

 

Kapitan Stanisław Siuda. Fotografia z maja 1919r.

 

Po nawiązaniu kontaktu z Polską Organizacją Wojskową w Poznaniu utworzył z jej ramienia pierwszy oddział powstańczy w swojej rodzinnej miejscowości, a potem 27 XII utworzył kolejny oddział w pobliskich Rakoniewicach. Ppor. Stanisław Siuda poinformował wówczas najbliższych przyjaciół, że w krótkim czasie należy się spodziewać wybuchu powstania.

Na przełomie listopada i grudnia zaczęli wracać po zakończonej I wojnie w niemieckich mundurach żołnierzy – Polacy.

 

Na zdjęciu Franciszek Przydróżny z Siekowa, Władysław Piotrowski z Siekówka i Piotr Stachowski spod Leszna.

 

Przed Salą Bankową w Przemęcie kolejna grupa przybyłych z frontu naszych żołnierzy.

 

Oficjalna wiadomość o wybuchu powstania w Poznaniu dotarła na przemęckie probostwo dopiero 2 stycznia 1919 r.

O tym ważnym wydarzeniu lokalna społeczność wiedziała z pewnością wcześniej od ppor. Stanisława Siudy , który w Nowy Rok udał się ze swoim oddziałem powstańczym z Błotnicy do wyzwolonego już Grodziska na spotkanie z przełożonym ppor. Zenktellerem – dowódcą V Okręgu Wojskowego.

Ppor. Stanisław Siuda opuszczając w Nowy Rok Błotnicę i Przemęt, wyznaczył na tym terenie nauczyciela z Radomierza, ppor. rezerwy Józefa Wróblewskiego jako swego zastępcę.

 

Ppor. Józef Wróblewski.

 

Następnie 4 stycznia przybyli do Przemętu emisariusze od Głównodowodzącego Powstaniem mjr Taczaka z informacjami, aby działaniami zbrojnymi objąć również rejon Włoszakowic.

Nazajutrz, w niedzielę 5 stycznia ks. wikariusz Stanisław Kuliszak na mszach wygłosił apele, wzywając wszystkich mężczyzn do obrony zagrożonych naszych miejscowości przed niemieckimi oddziałami Grenzschutzu.

 

Ks. Stanisław Kuliszak.

 

Tegoż samego dnia po południu od strony Siekówka przybył oddział 20 uzbrojonych powstańców z Czempinia, którzy
w uzgodnieniu z ppor. Wróblewskim zajęli miejscową pocztę.

         Następnie wraz z miejscowymi ochotnikami udali się do majątku niemieckiego mjra Fechnera w pobliskim Zaborowie, konfiskując broń. Nazajutrz, dnia 6 stycznia w święto Trzech Króli na wezwanie ks. Kuliszaka, zebrało się na przemęckim rynku ponad 500 ochotników, w tym wielu było wojskowych.

Utworzono z nich oddział powstańczy, liczący ok. 120 osób, który otrzymał nazwę Kompanii Przemęckiej. Dowódcą został ppor. Józef Wróblewski, a jego zastępcą nauczyciel z Siekowa, ppor. Stanisław Michalski.

 

Kompania Przemęcka.

 

Tegoż samego dnia po sformułowaniu oddziału wysłano powstańców do obsadzenia stacji kolejowej w Nowej Wsi. Grupa powstańców pod dowództwem kaprala Motały zajęła bez przeszkód stację i wieś, po czym wystawiono posterunki w kierunku Moch, Kaszczoru i Solecka. Z kolei ppor. Wróblewski osobiście z drugą grupą powstańców zajął w Błotnicy budynek poczty i stację kolejową, wywieszając flagę narodową.

W tej wsi ppor. Wróblewski ustanowił swój punkt dowodzenia zwany Komendanturą. Wyznaczono też zaraz posterunki powstańcze w kolejnych wsiach: w Starkowie, Radomierzu, Olejnicy, Górsku, Siekówku i Perkowie.

W tym samym czasie ks. Stanisław Kuliszak utworzył osobiście w Siekowie, należącym do parafii Przemęt, 22 osobowy oddział powstańczy.

         Nasi powstańcy w pierwszych dniach rozpoczętego powstania kwaterowali w swoich domach. Posiadali wówczas niewielką ilość broni, zdobytą w majątku w Zaborowie oraz kilkanaście ręcznych karabinów, dostarczonych z Czempinia oraz z Rakoniewic, od ppor. Siudy. Stąd osoby, niemające broni z tzw. przydziału, same zaopatrywały się we własną broń, taką jak bagnety, szable, widły, toporki, dubeltówki, a niektórzy nawet w sztachety od płotu.

Głównym zadaniem Kompanii Przemęckiej było zablokowanie planowanego ataku wojsk niemieckich, zgromadzonych w silnych garnizonach w Lesznie i Wschowie, na wyzwolone już miasta Wolsztyn i Kościan.

Po wyzwoleniu Przemętu i sąsiednich miejscowości ppor. Józef Wróblewski w dniu 9 stycznia wyruszył z Błotnicy z 50 – osobowym oddziałem do Włoszakowic, które po 2 dniach wolności miały być ponownie zajęte przez Niemców.

Następnego dnia w południe został wysłany patrol przez las do sąsiedniego Zbarzewa. Dowódca patrolu po drodze skierował 2 powstańców – Stefana Bykowskiego i Franiszka Nowaka – mieszkańców Błotnicy do zabezpieczenia telefonu w pobliskim majątku za wsią. Reszta patrolu za namową 14 – letniego chłopca ze Zbarzewa przyczaiła się przy drodze, na przejeżdżający codziennie ze Wschowy samochodem, niemiecki patrol Grenzschutzu, czyli straży granicznej. Zasadzka była skuteczna: do niewoli wzięto 3 – osobowy niemiecki patrol, w tym 1 oficera, z którymi wrócili do Włoszakowic zapominając o 2 swoich kolegach, pozostawionych w miejscowym majątku przy telefonie.

Parę godzin później przyjechał ze Wschowy oddział Grenzchutzu, szukając zaginionego patrolu. Znaleziono w majątku
2 naszych powstańców przy demontażu telefonu, których dotkliwie pobito, a potem kazano im na tym podwórzu wykopać własne groby i czekać na rozstrzelanie. Następnego dnia rano, 11 stycznia ppor. Wróblewski wyruszył z całym oddziałem na Zbarzewo, wysyłając do przodu 6-osobowy patrol zwiadowczy, który w silnej mgle zabłądził, trafiając wprost na Niemców. Poległ wówczas nasz Walenty Jęsiek z Przemętu – dawnego Przedmieścia oraz Stanisław Kuczmerowicz z Czempinia. Pozostałą czwórkę patrolu jako rannych Niemcy wzięli początkowo do niewoli, a potem bestialsko zamordowali. Kiedy mgła zaczęła opadać i nie było żadnej wiadomości od wysłanego patrolu, wówczas ppor. Wróblewski brawurowym atakiem zdobył Zbarzewo, biorąc do niewoli 2 jeńców. Zdobył także dużo karabinów i sporą ilość amunicji. W bitwie o Zbarzewo dzielnie spisywała się siostra ppor. Siudy – Apolonia Prałat, która jako sanitariuszka z poświęceniem opatrywała rannych powstańców. Następnego dnia przybyli ze Wschowy parlamentariusze, z propozycją zawieszenia broni i wymiany jeńców. Czekający na rozstrzelanie Bykowski i Nowak, uniknęli śmierci i wrócili do swego oddziału.

Radość była krótka, gdyż nasi powstańcy, wracający ze Zbarzewa w kierunku Włoszakowic, znaleźli w lesie zwłoki swoich kolegów – zaginionego 6 – osobowego patrolu. Widok był okrutny. Ciała nagie, zmasakrowane, w tym głowy posiekane łopatami.

Pogrzeby zabitych i zamordowanych 6 powstańców, których pochowano na cmentarzach we Włoszakowicach i Przemęcie, przerodziły się w dużą manifestację patriotyczną.

         W czasie pogrzebu Walentego Jęśka na cmentarzu przy kościele św. Andrzeja w Przemęcie ks. Kuliszak, jako duchowy przywódca powstańców, przypomniał nad grobem krótką biografię zmarłego, mówiąc, iż w wigilię świąt Bożego Narodzenia śp. Walenty powrócił z wojska niemieckiego do rodziny w Przedmieściu. Zmęczony marszem i trudami, nie usłyszał w pierwszej chwili hasła powstańców. Wówczas matka mu powiedziała: „Co ty myślisz, że ja ciebie trzymać będę w domu, kiedy inni walczą za Ojczyznę?” Syn usłuchał matki i poszedł w bój, w którym poległ. Gdy ks. Kuliszak starał się pocieszać matkę po stracie ukochanego syna, ona przerwała mu kazanie, mówiąc: „Dumna jestem, że mogłam oddać Ojczyźnie to, co miałam najdroższego”.

         Po pogrzebie W. Jęśka ppor. Wróblewski otrzymał rozkaz od ppor. Siudy, urzędującego w wyzwolonym Wolsztynie, o zajęciu przez Kompanię Przemęcką  Moch, Wielenia i Kaszczoru, w których przeważała ludność niemiecka. Spodziewano się bowiem ataku oddziałów niemieckich ze Wschowy przez te miejscowości na Wolsztyn.

 

 

W tym celu w końcu stycznia, na polecenie komendantury z Błotnicy, zostało zwołane do tej Sali Bankowej w Przemęcie zebranie mężczyzn w wieku do 60 lat z całej parafii celem rejestracji dalszych ochotników. Powołano także społeczny komitet, który zajął się zbieraniem środków na sformułowanie dużego oddziału. Doformowana Kompania Przemęcka liczyła wówczas prawie 200 osób. Następnie z inicjatywy ks. Kuliszaka odbyła się w przemęckim kościele farnym w dniu 7 lutego 1919 r., uroczysta przysięga naszych powstańców – żołnierzy na wierność Ojczyźnie, na własny polski sztandar. Ta wyjątkowa uroczystość zgromadziła w naszej świątyni tłumy wiernych, a potem odbiła się szerokim echem w okolicy.

 

Lewy płat sztandaru Kompanii Przemęckiej.

Prawy płat sztandaru Kompanii Przemęckiej.

 

Sztandar ten został wykonany w 1918 r. w Westfalii w Niemczech przez Polaków, pochodzących z Przemętu i okolic, którzy tu pracowali zarobkowo.

         Po przysiędze i nabożeństwie kompania udała się do Błotnicy na uroczysty obiad wystawiony przez miejscowych gospodarzy. Po jego spożyciu, na rozkaz ppor. Wróblewskiego, który przebywał chwilowo w dowództwie w Poznaniu, kompania została podwieziona saniami i furmankami przez Przemęt i Perkowo za las, w kierunku Kaszczoru.

Tu nastąpił podział oddziału na 2 grupy. Pierwsza grupa, w sile 50 osób i 1 ckm pod dowództwem plutonowego Piotra Brychcego skierowała się na Mochy, a druga grupa w sile ok. 50 osób i też z 1ckm pod dowództwem ppor. St. Michalskiego ruszyła dalej drogą wprost na Kaszczor. W tej grupie wziął udział drugi wikariusz przemęcki, ks. Węcławski oraz najmłodszy powstaniec, 13 letni Ludwik Mocek z Przedmieścia.

         Na wojsko powstańcze czekał 2 km przed Kaszczorem jej mieszkaniec – właściciel firmy rzeźnickiej Gracjan Słomiński.

 

Gracjan Słomiński.

 

Powiadomił on ppor. Michalskiego, że jego miejscowość Kaszczor oraz sąsiedni Wieleń są wolne od Niemców. Po wkroczeniu przemęckiego oddziału do Kaszczoru zaraz obsadzono obwodowy komisariat policji.

Zajęto też pocztę, aby miejscowi Niemcy nie mogli telefonicznie powiadomić swoich „kameradów” we Wschowie o przybyciu polskiego oddziału powstańczego.

Nawiązano też łączność z komendanturą w Błotnicy i oddziałem plutonowego Brychcego w Mochach, skąd wycofał się oddział Grenzschutzu. Potem wystawiono posterunki w stronę Śmieszkowa, Spokojnej i Łupic, gdzie stacjonował silny oddział Grenzschutzu składający się z 2 kampanii piechoty w sile 240 osób dysponujących artylerią.

         Linia Wieleń – Kaszczor – Mochy była niespokojnym pograniczem, gdyż mimo zawartego rozejmu polsko-niemieckiego
w dniu 16 lutego 1919 r. w dalekim Trewirze, nadal na tym terenie dochodziło do licznych zbrojnych potyczek, inicjonowanych przez żołnierzy niemieckiej straży granicznej, w których zginęli kolejni nasi powstańcy – jak Kazimierz Michalski z Kaszczoru i Andrzej Sturmer z Przemętu.

Dzięki męstwu i heroizmowi naszych powstańców oraz patriotycznej postawie miejscowej ludności, która wspierała swoich obrońców w różnych formach, zapewniając im m.in. kwaterunek i wyżywienie, miejscowości wyzwolone przez powstańców Kompanii Przemęckiej zostały po zakończonej I – wojnie światowej decyzją traktatu wersalskiego na trwale przyłączone do odrodzonej naszej Rzeczypospolitej.

 

 

Tak oto wówczas przebiegała po I wojnie światowej granica polsko – niemiecka na naszym terenie, czyli za Mochami, potem za Kaszczorem i dalej za Wijewem.

Po zakończeniu zwycięskiego Powstania Wielkopolskiego nasi powstańcy – jako żołnierze 60 Pułku Piechoty nie spoczęli na laurach, lecz poszli dalej walczyć, o wschodnie granice odradzającej się Rzeczypospolitej, do której zbliżał się śmiertelny wróg – bolszewicka Rosja.

 

 

Pod dowództwem gen. Rydza – Śmigłego wzięli udział w zdobyciu Kijowa w maju 1920 roku, a potem wycofywali się przed nawałnicą bolszewików. W czasie odwrotu, we wsi Zagórze nad Niemnem został pochowany nasz dowódca por. J. Wróblewski, odznaczony pośmiertnie Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Potem nasi powstańcy – żołnierze wzięli udział w słynnej bitwie warszawskiej zwanej cudem nad Wisłą, i po jej victorii powrócili do swych rodzinnych stron, by dobrą pracą służyć odrodzonej ojczyźnie.

Społeczeństwo Ziemi Przemęckiej swoim bohaterom postawiło Pomniki Pamięci Narodowej w takich miejscowościach jak: Mochy, Perkowo, Przemęt, Błotnica, Siekówko i Sączkowo.

Pamięć o Powstańcach Wielkopolskich jest obecnie kultywowana także w przemęckich szkołach: Gimnazjum i Szkole Podstawowej, które od 6 stycznia 2004 r. noszą to zaszczytne imię.

 

 

Antoni Fornalski